Siedzę parząc w płomień spokojnie wirujący nad świeczką. Wystarczy
jeden drobny oddech i zachowuje się tak jakby chciał uciec, wyrwać się i schować gdzieś bardzo daleko . Ciepło,
które rozprzestrzenia wokół daje poczucie spokoju. W głowie rodzi się powoli nieuzasadniony
strach, że zawsze może ktoś podejść i zdmuchnąć ta pełną nadziei iskierkę…
Każdy z nas rodzi się z mnóstwem wszelakich nadziei na
przyszłość. Dzieci marzą o tym, że kiedyś zostaną strażakiem, lekarzem, nauczycielką
czy też gwiazdą rocka. Niestety życie każdego dnia weryfikuje nasze wyobrażenia
przyszłości. Dorastając zaczynamy powoli zapominać o większości naszych
wymysłów, a robiąc wielki krok w dorosłość, spychamy na bok nasz bagaż
dziecięcych, czasem naiwnych, marzeń. Nikt z nas nie może przepowiedzieć sobie,
co będzie robił w przyszłości. Sytuacje życiowe czasem nas tak zaskakują, że
niekiedy wyzbywamy się naszych fundamentalnych zasad. Każdy zawód jest dobry?
Żadna praca nie hańbi? O ile prostytucję można nazwać zawodem, choć przecież
mówi się, że to „najstarszy zawód świata”. Poznałam jakiś czas temu pewną
dziewczynę, która właśnie tak zarabiała na życie.
- Czemu to robisz?
Cisza.
- Co Cię skłoniło do zarabiania pieniędzy w taki sposób?
- Co mnie skłoniło? Nie wiesz jak to jest, jak nie masz za
co żyć, gdzie mieszkać. Spotykasz pewnego dnia gościa, który mówi że może
pomóc. W zasadzie, że możemy sobie pomóc nawzajem. I tak się zaczyna. Cieszysz
się i myślisz, że co tam. Seks całkiem nie najgorszy, bo sypiasz z tym kim sama
chcesz i za to fajna kasa. Czego więcej?
- Długo tak żyjesz?
- 5 lat. Wynajmuję fajne mieszkanie. Mam za co żyć.
- Właśnie tak wyobrażasz sobie życie?
- Nie
- A jak?
- Mam marzenia o domu, dzieciach, mężu, ale chyba jak każdy
co?
- Zrealizujesz je?
- Nie.
- Nie chcesz, czy
wydaje Ci się, że nie uda się?
- Jestem dziwką. Kto by chciał ze mną rodzinę zakładać? Co
bym opowiadała dzieciom?
- Jesteś jeszcze młoda, masz duże szanse na udane życie, nie
musisz tego robić
- Wiem, ale tak mi wygodnie.
Nie zawsze jest tak, że dziewczyny zajmujące się taką
profesją przeżywają piekło. Przecież są i takie, które żyją same dla siebie i
umawiają się tylko z poleconymi klientami, tak na własny rachunek. Ja się tylko
pytam, dlaczego mając marzenia, pamiętając o nich i nadal marząc, ta dziewczyna
wybiera takie właśnie życie? Jak powiedziała, z wygody? Jak długo jeszcze będzie
jej tak wygodnie? Może któregoś dnia obudzi się i powie dość. Zastanawiałam się
wtedy nad tym, bo po tej rozmowie jakoś tak przykro było. Tak naprawdę to ona
sama wtedy nie wiedziała co jeszcze ją czeka. Mogła sobie mówić, że nic się nie
zmieni, że chce tak żyć. A jednak. Zmieniło się. Nie, nie ma happy endu. Nie poznała
księcia z bajki i nie dorobiła się gromadki wesolutkich dzieciaczków.
Zachorowała na raka, a ponieważ była dość silną kobietą, udało jej się z tego
wyjść. Miała odłożone pieniądze ze swojej pracy, co pozwoliło jej opłacić leczenie.
Szczęście w nieszczęściu można powiedzieć, bo gdyby zarabiała pieniądze w inny
sposób, to miała by ich tyle? Może nie stać byłoby jej na uratowanie siebie z
choroby? Nie wiemy tego. Tymczasem żyje. Dla niej była to surowa lekcja życia.
Na szczęście nauka nie poszła w las. Zrozumiała parę rzeczy, jeszcze raz poukładała
w swoim życiu priorytety i zaczęła wszystko od nowa. I chyba jej się udało.
Głębokie westchnięcie. Ogień prawie zgasł, jednak udało mu
się utrzymać i znowu spokojnie rozprzestrzenia swoje ciepło wokół. Świeczka
zapewne kiedyś się wypali, ale do tego czasu może się wydarzyć jeszcze wiele nieoczekiwanych
rzeczy…