Nie była to zbyt dobra pogoda na spacer. Cholernie zimno,
myśleć się nie da, a przecież po to ona
się tu wlokła prawie godzinę autem przy takiej pogodzie. W ogóle co za pomysł z
tą plażą? Wszędzie biało, wody nie widać, już nie mówiąc o kojącym jej szumie,
którego również niezbyt słychać, bo bębny zamarznięte. No ale musiała się
ruszać, żeby nie zamarznąć stając się częścią tego cholernie kamczackiego
krajobrazu. Po dłuższej chwili marszu pod wiatr prawie nie czuła twarzy.
Starannie zakrywała jej każdą część, by
jak najmniej ucierpiała z zimna. Gdyby tak można było wystawić na taki mróz
mózg czy serce i wymrozić, znieczulić się na pewne rzeczy. No cóż, zapewne nie
byłby to jednak dobry pomysł, tym bardziej że znieczuliłoby człowieka na amen. Przystanęła
na chwilę, spoglądając na morze. Choć nie widziała wody, wiedziała, że pod tą
grubą pokrywą lodu ona tam jest. To samo uczucie miała gdy patrzyła na niego.
Szczelnie okryty grubą warstwą bezuczuciowości. Nie mówił nigdy o uczuciach,
choć wiedziała, że gdzieś tam siedzą w nim głęboko. I tylko czekała zawsze na to,
aż znajdą jakąś drobną szczelinę i wypłyną stęsknione za nią na zewnątrz. A
może się myliła? Może on taki właśnie jest. Taki zimny w słowie jak ta gruba
warstwa lodu na wodzie? Przypomniała sobie jak często płakała, jak często czuła
się nieważna, jak zabijało ją każdego dnia pragnienie bycia kochaną. Jak czekała na jakiś drobny gest, na ciepłe
słowo. Ruszyła dalej pod wiatr, jakby chciała samej sobie udowodnić, że da
radę, że jeszcze chwilę wytrzyma. Jakby liczyła na to , że wiatr zmieni
kierunek. Wiedziała, że to niemożliwe, że są rzeczy nie do przeskoczenia. Stanęła.
Odwróciła się placami do wiatru. Chwyciła oddech. Tak naprawdę od zawsze
wiedziała jak to wszystko wygląda. Sama tego chciała. Wszystko było dobrze,
dopóki jej serce pewnego dnia się nie obudziło. Dopóki nie zatęskniła całą
sobą. Wtedy w niej coś pękło. Przestała być silna i myśleć logicznie. Całym
sercem pragnęła być przy nim. Każda jej myśl wędrowała wokół niego. Każde
wspomnienie o nim budziło się gdy zamykała oczy, a teraz stoi tutaj, na
cholernie zimnym mrozie, myśląc, że nie da już dłużej rady iść pod wiatr, że
jest zmęczona. Najchętniej położyłaby się właśnie tutaj i zasnęła. W końcu zawróciła.
Czyżby się poddała? Czy wszystko co do tej pory dała z siebie miało by być tak
po prostu przekreślone, zostawione? Nie. Nie potrafiła go zostawić. Kochała,
ale nie była kochana. To najgorszy scenariusz napisany dla niej. Nie zasłużyła
sobie.
Wsiadając do samochodu wiedziała już, że czas niczego nie zmieni, a jej
serce tak naprawdę należy tylko do niej i nie warto ofiarować je komuś kto go
nie chce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz