Siedzę, patrzę i czekam. Tylko na co? Czekać można wtedy
kiedy jest na co. Dziecko czeka na urodziny i górę prezentów, ciocia czeka, aż
wujek przyjedzie zza oceanu z ciężko zarobionym groszem, nawet pies czeka na
swojego pana. Przymykam oczy, w głowie lekki szum potęgujący ból. Dochodzi
północ i normalnie dawno bym już przewracała się na drugi bok, ale nie dzisiaj…
dzisiaj też czekałam, a teraz siedzę i zastanawiam się czy jeszcze jest po co,
czy jeszcze istnieje jakikolwiek sens istnienia tego co niedawno wydawało się
czymś wyjątkowym? Doczekałam się oczywiście tylko że, teraz bardziej przypomina
mi to wyłącznie potrzebę, która domaga się zaspokojenia. Znacie to uczucie,
kiedy powinniśmy czuć się cudownie, bo doczekaliśmy się wreszcie, a okazuje się
nagle, że dopada nas dziwne uczucie pustki? Człowiek czuje się bardziej
samotny, niż był. Chcemy być kochani, potrzebni, wyjątkowi, ale znowu
wyobrażenia biorą górę nad rzeczywistością. Znowu.
Czuję jak bardzo powoli zakręca się mała ciepła,
słona kropelka w oku. Mrugnięcie. Szybko spłynęła. Druga. Trzecia. Jak to
dobrze, że rano można przykryć wszystko makijażem i przykleić uśmiech na twarz.
Oj tam oj tam - często tak mówisz. Ty kochana potrzebujesz dawki , dużej dawki miłości, ale takiej szczerej i prawdziwej. Bo ty dobra kobita jesteś tylko zbyt często przykrości Ci się trafiają. Ale na szczęście masz nas, kochamy Cię taką jaką jesteś Magdaleno !!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
OdpowiedzUsuń