Leży sobie człowiek wieczorem w wannie i zamiast się relaksować, to krew go zalewa. Obudowa od wanny co chwilę odskakuje, wciskasz ja, a ona i tak żyje swoim życiem. Sufit na wpół pomalowany, dziury pozaklejane fugą od kafelek, bo akurat cekolu nie było na stanie i na dodatek jeszcze zlew, ciągle zatkany! I Weź się tu człowieku zrelaksuj podczas kąpieli. Oczywiście według pewnej płci, o której nie chcę pisać głośno, wszystko musi nabrać mocy urzędowej, żeby zostało dokończone. Ostatnimi pokładami cierpliwości i ostatnim wymuszonym lekko uśmiechem prosisz, aby wreszcie się za to zabrał i co słyszysz? Zaraz, pali się? Normalnie w środku, aż się gotuje, ale nic spokojnie, bez nerwów za PÓŁ ROKU pytasz ponownie o on Ci na to, czy muszę co chwilę mu tym głowę zawracać!!! Ręce opadają. Pozostaje się samemu za to zabrać, bo nabieranie mocy urzędowej w większości przypadków nigdy nie nabiera statusu – skończone.
piątek, 31 sierpnia 2012
Aż nabierze mocy urzędowej!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
i skąd ja to znam. Też już sama zamiast prosić setki razy wole sama to zrobić.
OdpowiedzUsuńSpoko, ja czekałam na łazienkę 8 lat.. ;)
OdpowiedzUsuńNie, no nie załamuj mnie kobieto.
OdpowiedzUsuń