środa, 26 września 2012

Dziwka



               Siedzę parząc w płomień spokojnie wirujący nad świeczką. Wystarczy jeden drobny oddech i zachowuje się tak jakby chciał uciec, wyrwać się  i schować gdzieś bardzo daleko . Ciepło, które rozprzestrzenia wokół daje poczucie spokoju. W głowie rodzi się powoli nieuzasadniony strach, że zawsze może ktoś podejść i zdmuchnąć ta pełną nadziei iskierkę…
Każdy z nas rodzi się z mnóstwem wszelakich nadziei na przyszłość. Dzieci marzą o tym, że kiedyś zostaną strażakiem, lekarzem, nauczycielką czy też gwiazdą rocka. Niestety życie każdego dnia weryfikuje nasze wyobrażenia przyszłości. Dorastając zaczynamy powoli zapominać o większości naszych wymysłów, a robiąc wielki krok w dorosłość, spychamy na bok nasz bagaż dziecięcych, czasem naiwnych, marzeń. Nikt z nas nie może przepowiedzieć sobie, co będzie robił w przyszłości. Sytuacje życiowe czasem nas tak zaskakują, że niekiedy wyzbywamy się naszych fundamentalnych zasad. Każdy zawód jest dobry? Żadna praca nie hańbi? O ile prostytucję można nazwać zawodem, choć przecież mówi się, że to „najstarszy zawód świata”. Poznałam jakiś czas temu pewną dziewczynę, która właśnie tak zarabiała na życie.
- Czemu to robisz?
Cisza.
- Co Cię skłoniło do zarabiania pieniędzy w taki sposób?
- Co mnie skłoniło? Nie wiesz jak to jest, jak nie masz za co żyć, gdzie mieszkać. Spotykasz pewnego dnia gościa, który mówi że może pomóc. W zasadzie, że możemy sobie pomóc nawzajem. I tak się zaczyna. Cieszysz się i myślisz, że co tam. Seks całkiem nie najgorszy, bo sypiasz z tym kim sama chcesz i  za to fajna kasa. Czego więcej?
- Długo tak żyjesz?
- 5 lat. Wynajmuję fajne mieszkanie. Mam za co żyć.
- Właśnie tak wyobrażasz sobie życie?
- Nie
- A jak?
- Mam marzenia o domu, dzieciach, mężu, ale chyba jak każdy co?
- Zrealizujesz je?
- Nie.
-  Nie chcesz, czy wydaje Ci się, że nie uda się?
- Jestem dziwką. Kto by chciał ze mną rodzinę zakładać? Co bym opowiadała dzieciom?
- Jesteś jeszcze młoda, masz duże szanse na udane życie, nie musisz tego robić
- Wiem, ale tak mi wygodnie.
             Nie zawsze jest tak, że dziewczyny zajmujące się taką profesją przeżywają piekło. Przecież są i takie, które żyją same dla siebie i umawiają się tylko z poleconymi klientami, tak na własny rachunek. Ja się tylko pytam, dlaczego mając marzenia, pamiętając o nich i nadal marząc, ta dziewczyna wybiera takie właśnie życie? Jak powiedziała, z wygody? Jak długo jeszcze będzie jej tak wygodnie? Może któregoś dnia obudzi się i powie dość. Zastanawiałam się wtedy nad tym, bo po tej rozmowie jakoś tak przykro było. Tak naprawdę to ona sama wtedy nie wiedziała co jeszcze ją czeka. Mogła sobie mówić, że nic się nie zmieni, że chce tak żyć. A jednak. Zmieniło się. Nie, nie ma happy endu. Nie poznała księcia z bajki i nie dorobiła się gromadki wesolutkich dzieciaczków. Zachorowała na raka, a ponieważ była dość silną kobietą, udało jej się z tego wyjść. Miała odłożone pieniądze ze swojej pracy, co pozwoliło jej opłacić leczenie. Szczęście w nieszczęściu można powiedzieć, bo gdyby zarabiała pieniądze w inny sposób, to miała by ich tyle? Może nie stać byłoby jej na uratowanie siebie z choroby? Nie wiemy tego. Tymczasem żyje. Dla niej była to surowa lekcja życia. Na szczęście nauka nie poszła w las. Zrozumiała parę rzeczy, jeszcze raz poukładała w swoim życiu priorytety i zaczęła wszystko od nowa. I chyba jej się udało.
             Głębokie westchnięcie. Ogień prawie zgasł, jednak udało mu się utrzymać i znowu spokojnie rozprzestrzenia swoje ciepło wokół. Świeczka zapewne kiedyś się wypali, ale do tego czasu może się wydarzyć jeszcze wiele nieoczekiwanych rzeczy…

2 komentarze: